Mijały dni. Nathan leży w szpitalu, w śpiączce. Lekarze mówią że to dosyć normalny stan dla kogoś, kto wrócił do życia. Nie wiem. Coraz jest mi ciężej. Kolejny raz z rzędu siedzę przy jego łóżku szpitalnym. Muskam lekko opuszkami palców jego bladą rękę. Opieram się o oparcie krzesła kiedy do sali wchodzi jakaś dziewczyna. Za nią wchodzi kolejna. Są trochę do siebie podobne, celuję więc że to siostry. Jedna z nich kazała mi wtedy iść nad rzekę… Brała udział w moim porwaniu. Wstaję gwałtownie i staram się zasłonić twarz Nathana. Jeśli chcą coś mu zrobić, zrobią najpierw mi. Niższa z nich unosi brew. Oby dwie mają pomalowane usta krwisto czerwoną szminką. Wysoka ma siatkowe rajstopy, czarną spódniczkę i dopasowany top. Na to lekko narzucony żakiet. Druga ma na sobie czarne rurki, jakby od jazdy motocyklem.
- Nie chcemy nic wam zrobić. Jestem Lindsay. – mówi ta wyższa i uśmiecha się.
- Jakbyście nie chciały nic nam zrobić, to Ona by nic mi nie zrobiła. – wskazuje palcem na jej towarzyszkę a ta spuszcza wzrok.
- Przepraszam… Kiedy indziej wyjaśnię ci to. – wzdycha i patrzy z troską na Nath’a.
- Zamknij się. – warczę.
- Masz szczęście że masz Nathana. Nie wiem czy zasługuję na ciebie. – drwi przyjaciółka Lindsay a mi puszczają nerwy.
- Może. A teraz myślę że powinniście odejść. – krzyżuję ręce na piersi, a owe dziewczyny wychodzą z pomieszczenia. Siadam z powrotem obok Nathana a łzy mimowolnie zaczynają płynąć po moich policzkach.
~ Miesiąc później ~
Minął ponad miesiąc os samobójstwa Nathana. Niedoszłego samobójstwa. Dzień w dzień, siedziałam wytrwale przy nim. Opiekowałam się nim. Reszta mnie zmieniała, ale tylko w okolicznościach, kiedy ledwo mówiłam. Kolejny deszczowy dzień. Kolejny dzień spędzony w szpitalu. Przy Jego łóżku. Pielęgniarka przychodzi zmienić kroplówkę. Zamykam oczy aby się chwilę przespać. Po 5 minutach następuje cisza. Mój miarowy oddech łączący się z pikaniem monitorów. Słyszę pojękiwanie. Wstaję i podchodzę do Nathana. Rusza palcami prawej ręki. Dzwonię czerwonym przyciskiem, sekundę później pojawia się lekarz i pielęgniarka. Wychodzę z sali. W głębi duszy cieszę się. Łza szczęścia skapuje a Tom mnie przytula. Reszta do nas dochodzi. Adrienne kładzie rękę na moim ramieniu, uśmiecham się do niej.
Lekarz wychodzi, nie odwraca wzroku od karty. Po chwili jednak na nas patrzy.
- Pan Nathan Sykes się wybudził ze śpiączki. Normy życiowe są zachowane, jeśli wszystko pójdzie po nasze myśli, powinien wyjść w przyszłym tygodniu. – orzeka i odchodzi. Każdy się do każdego przytula, ja też to robię. Jednak nachodzą mnie wątpliwości. Wszyscy wchodzą do jego sali, oprócz mnie. Wolę zostać na zewnątrz.
Spokojnie, spokojnie. :3
Powinno być dobrze. Na razie^^
Chyba wiecie jakie jest moje zdanie na ten temat :D
Chciałem przeprosić Adriannę i Izę. One wiedzą dlaczego.
Do następnego <3
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńNathan się obudził ^^
Wybaczyłam ci, ale obiecaj mi że więcej tego nie zrobisz.. :c
dawaj nexta :D
Cieszę się, że Nath się wybudził. c:
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle, to po co one do niego przyszły?
I czemu została na zewnątrz i nie wróciła do sali? :o Ja bym jako pierwsza wepchnęła się do środka, gdyby tam leżał ktoś bardzo dla mnie ważny. :o
to weny na następne. ;)
Przez chwilę myślałam, że zaraz go uśmiercisz.. znowu xd
OdpowiedzUsuńZgadzam się z 'Jestę Sufitę. ♥', też bym od razu pchała się do środka. Chyba, że ona się boi jak zareaguje czy coś.
weeeny ;>
Jezusie niech ona wejdzie ! ♥ Kocham jak piszesz ! Szybkooo !♥
OdpowiedzUsuńhttp://love-story-in-london.blogspot.com/
Nath się wybudził!
OdpowiedzUsuńYeaaaah!
Nie wiesz jak się tym jaram ;DD
świetny rozdział!
pisz szybko nn!
weny <3
Jaki świetny :)
OdpowiedzUsuńCudowny...
Czekam na następny
Weny ;)
Jak zwykle świetny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńDawaj następny :P
Za wczoraj powinieneś kopa ode mnie dostać, ale że rdz super to się powstrzymam^^
OdpowiedzUsuńWeny<33
Świetny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńNath się obudził... to dobrze ;D
"Powinno być dobrze, na razie"... Chłopaku, ja przez Ciebie niedługo w szpitalu wyląduje i obawiam się, że w psychiatrycznym xD
Nie umiesz pocieszać ;D
Nawet chwilę nie można się pocieszyć, że jest dobrze xD
Next!
Weny ♥
Obudził się :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, pozytywna myśl na dzień :]
Ale czemu ona nie chciała tam wejść?
CO się stało?! Nie ogarniam dziś. Przymulona i dlatego mogę czegoś nie doczytać czy coś takiego :<
Będzie dobrze.
Mówię Ci, przecież on ją kocha! ♥
Weny ;*
Czy mówiłam już, że to opowiadanie jest zajebiste ?
OdpowiedzUsuńJeśli nie to teraz to mówię :)
Do tego jestem bardzo uradowana tym, że wreszcie się obudził rzecz jasna ;)
Tak na marginesie to trochę ją rozumiem, ale czekam na dalszy rozwój sytuacji ; pp
Czekam na nn ; d
Świetne to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńZainspirowało mnie do napisania własnego, a więc zapraszam
do mnie
Będę zaszczycona, ojcze chrzestny mojej twórczosci:)
Aaa ! Daj mi następny rozdział, chce przeczytać rozmowę jej z Nathem, jeśli takowa będzie :D Nexta, i weny <3
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że wszystko zaczęło się układać ;-D
OdpowiedzUsuńI tak ma na razie pozostać!
Czekam na next ;-D
ooooo na razie jest dobrze ^^ tylko znając życie zaraz cos "urozmaicisz" ._.
OdpowiedzUsuńPo co jeszcze Charlotte i Lindsay w tym szpitalu ???
OdpowiedzUsuńW końcu się obudził ;***
Rozdział jak zwykle zajebisty ;***
Mychaaa ;***
Rozdział super,jak zwykle ;*
OdpowiedzUsuńwreszcie się wybudził ;)