niedziela, 7 kwietnia 2013

X.

Ten rozdział będzie pisany w narracji trzecioosobowej.
Jest dla mnie bardzo uczuciowy i bolesny.
+
*********************************************************************************
Człowiek nie jest stworzony do klęski. Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać. 

Tom jako pierwszy wchodzi do domu. Za nim wchodzi grupka śmiejących się osób, wspominających świetny film o zombie zakochującym się w dziewczynie. Pozornie wszystko jest okej. Parker wspina się po schodach do pokoju Nathana. Puka i otwiera drzwi. Widok przednim zwala go z nóg. Podbiega do nieprzytomnego, sinego chłopaka i sprawdza puls. Jest znikomy. Woła resztę by zadzwonili na pogotowie, sam przystępuje do reanimacji. Nie zna się na tym, ale podejmuje próbę dla przyjaciela. Ryzykuje. W końcu do odważnych świat należy, a bez Nathana to motto dla niego nie istnieje. Po 5 minutach przyjeżdża karetka i zabiera bladego jak biała woalka chłopaka, pozwalając niestety na robienie zdjęć przez paparazzich. Przyjaciele jadą z nim, nie mogą go opuścić. Oni wszyscy są jednością. 

Mijają dwa tygodnie, od chwili w której Nathan Sykes przedawkował kokainę. Przeżył, wybudził się ze śpiączki, jednak zmienił się. Być może przez narkotyk. Być może przez wspomnienia i przeżycia. Jest nonszalancki, ignorant, przez chwilę wydaję się bez serca. Często zapomina o swojej dziewczynie, ukochanej którą tak bardzo kocha. 
Nie było dnia bez łez Evy. Nieznacznych, jednak mocno rytych w sercu. Z niepokojem i smutkiem obserwuje zmiany u Nathana, zmiany na gorsze. Często zdawały się pojawiać w jej głowie pytania. Czyżby zaprzedał swą duszę diabłu? 
Nathan nie miał zamiaru się zmieniać. Uważa że Bóg nie istnieje, bo jeśli by istniał, nie dotknęło by go tyle złych rzeczy. Błędne myślenie. Bawi się żyletką, błyszczącą w kieszeni nawet podczas wywiadów. To go uspakaja. Każdej nocy powraca do niego koszmar z dzieciństwa. Rodzice, Jessica i mała siostrzyczka, która przez zwykły przypadek zginęła. Trzyma to w sobie, głęboko schowane które ujawnia się jak czarna mara w postaci krwi, bólu i żyletki. Nie chce ranić na nowo swoich bliskich, dlatego zamyka się w pokoju i przesiaduje tam godzinami. 
Postanowił przeczytać Buszującego w zbożu. 
Babcia mu kiedyś oznajmiła, że tę książkę trzeba przeczytać w odpowiednim momencie swojego życia. On czuje że to właśnie teraz, tak też wypożyczył ją z pobliskiej biblioteki i czyta skulony w bladym świetle księżyca, trzymając w drugiej ręce żyletkę "w razie czego". Boi się że ktoś przyjdzie, zrobi mu krzywdę. Nathan nie może na to pozwolić, nie śpi tylko czyta. Czeka. 


13 komentarzy:

  1. *O* *O* *O* *O* *O* *O* *O* *O* *O* *O* *O* *O* *O* *O* *O* *O* *O*
    Nie znajdę słów, żeby opisać ten rozdział. Cudowny, zajebisty i superowy to za mało powiedziane.
    Czekam na następny.
    Weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow...
    'Dobry' rozdział..
    Nathan spieprzył sobie życie, a teraz jeszcze wali życie jego bliskich..
    No nic... czekam na następny..
    Weny.

    OdpowiedzUsuń
  3. o matko, to brzmi jakby Nathan był opętany przez Szatana. Dzięki, dzięki. Wystarczy mi już wrażeń z egzorcyzmów i nie musicie dołować mnie jeszcze bardziej. Serio chcecie żebym w ogóle w nocy nie spała? ;o
    W ogóle godzina 3.00 w nocy to godzina szatana.
    SZATAN SIĘ MNĄ INTERESUJE.

    dobra.
    To nie narkotyk go zmienił, tylko przeżycia i wspomnienia. Ja w ogóle nie wyobrażam sobie ciała Nathana. Ma tam jeszcze jakieś miejsce? pf. niech ogarnie dupe i tyle.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem na fonie i nie wiem jak tu sie zalogowac xd
    Nie nie Nathan tepa dzido co ty wyprawiasz?
    Brak slow.
    WENY.
    @luvmyniam

    OdpowiedzUsuń
  5. Tylko mi nie mów że to na serio ostatni rozdział.
    Powiedz że to jakiś głupi żart...

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejny raz sprawiłeś, że nie wiem, co napisać. Nie chcę, aby to był jeden z ostatnich rozdziałów na tym blogu, ponieważ jest to blog, którego naprawdę uwielbiam i ten, który najbardziej cenię zaraz po http://let-me-take-you-higher.blogspot.com/ <3 Ale przecież to Twoja decyzja i ja nie mam tu nic do gadania, mogę ją tylko uszanować i zaakceptować. Kiedyś natrafiłam na notkę na blogu jakiejś około 20 letniej dziewczyny, w której pisała o tym, że jeśli Bóg naprawdę by istniał, nie pozwalałby nam ludziom tak bardzo cierpieć. Również uważam, że to błędne myślenie, ponieważ tak naprawdę to cierpienie i bolesne doświadczenia pomagają nam dorosnąć i stać się lepszym człowiekiem. Jedni cierpią mniej, drudzy więcej i może to rzeczywiście nie jest do końca sprawiedliwe, ale tak już po prostu jest. Człowiek bez cierpienia nie umiałby kochać i współczuć, żyłby na świecie, a nie dla świata. Co więcej mogę napisać? Już chyba nic. Nic poza tym, że jesteś moim mentorem i inspiracją. Jesteś jedną z nie wielu osób, które miały na mnie AŻ taki wpływ. To piękny rozdział, bardzo uczuciowy i wywierający na mnie ogromne wrażenie i podziw. Stay strong, Krystian <3 @AddictedToChaz

    OdpowiedzUsuń
  7. .To nie będzie komentarz... bo to nie jest rozdział.. To jest historia.. to nie fikcja, to już nie są zamaskowane myśli..to jest prawdziwe.. prosto z zakamarków na światło...
    Wiem co bym chciała napisać, ale nie umiem, nie w taki sposób, aby było według moich zamieżeń odebrane.. Bosz jaka ja na początku byłam pusta..
    Zagmatwane = życiowe, ale to jest... (brak słowa) Zresztą sam to najlepiej ujołeś.
    "Stary człowiek i morze"..., czyli nic nie ma sensu - liczy się tylko jego poszukiwanie. Każdy zrozumiał tą książkę inaczej.
    "Buszujący w zbożu"...niech mówią co chcą. To jedna z lepszych książek. Opisuje trudności jakimi są, a nie jak powinny być postrzegane przez "wyidealizowanych" ludzi..
    To... Nathan, tak?? To piszemy, że Nathan (liczba mnoga, czyli nie powinnam się znowu rozkleić).
    "Jeżeli ktoś mówi ci, że się zmieniłeś to znaczy, że przestałeś być według jego oczekiwań", ale jeżeli sam widzisz zmiany, nie akceptujesz ich, próbujesz wrócić do punktu wyjścia..I nic... Znaczy się, że nie wrócisz.. Możesz tylko zadbać, a by ten nowy "ty" był jak najbardziej spokrewniony ze starym. Przeszłość - doświadczenia zmieniają ludzi.. Ktoś kto raz się poparzył będzie dmuchał na zimne, co nie zmienia faktu, że do gorącego będzie ciągnąć... Tak samo używki -> przecholujesz, rzucisz, ale w chwili pustki... Wszystko aby ją zagłuszyć: ból, tabletki.. cokolwiek, byle żeby nie musieć patrzeć się w jeden punkt i czuć się pustą marionetką, zagubioną, nie wiedzącą po co oddycha.. Nathan w życiu doświadczył za dużo, każdy ma jakiś określony pakiet, ale bez przesady... U "niego" na jeden uśmiech przypada pięćset łez.. Za dużo, nie zasłużył. Dla wielu jest autorytetem, dlatego że potrafi jakoś przez nie przejść lub po prostu wytrzymać. Fakt.. teraz ma cięższe chwile, ale ważnych osób się w potrzebie nie zostawia, bo to one są dla nas wszystkim. Nathan wrócił do rzeczywistości, ale ta cała śpiączka i reszta kłopotów - przeszłość (no i znowu się rozklei...) mają wpływ na jego teraźniejsze zachowanie, ale przecież nie można wymagać żeby było jak dawniej - trzeba dać czas. Wczorajszy dzień już się nie powtórzy wbrew wszystkiego. Jesteś bogatszy o jego fabułę, choć niekiedy wolałbyś ją oddać, ale to ona czyni ciebie takim jakim jesteś. Gdybyś nie uderzył głową w drzwi, nie nauczyłbyś się, że ciemność kryje przeszkody, zawsze trzeba szukać płomyczka w otchłani..
    "Czas leczy rany, pozwala im się zabliźnić" - bzdura, przynajmniej dla mnie. Czas tylko balsamuje, rana zawsze boli tak samo, niekiedy wręcz mocniej.. Przeszłość jest okrutną kochanką - zawsze wraca, zawsze ze zdwojoną siłą.. A my myślimy, że się uodporniliśmy. Nie za boli teraz, zrobi to za chwilę. Wszystko się układa i kiedyś będziemy musieli stanąć z tym czoła. Życie ma zawsze dwie strony medalu, zmienia się diametralnie.. Chwila pustki, wewnętrznej nostalgi zamienia się momentalnie w histeryczny śmiech, a gdy on odejdzie powraca..
    Mówią, że człowiek nie powinien się przywiązywać - to boli najmocniej. Prawda, ale przyzwyczajanie drugą naturą człowieka co za tym idzie przywiązanie również. Ludzie przychodzą i odchodzą, pojawiają się i znikają jak kamfora, rodzą się i umierają.. zawsze przedwcześnie. Co zostaje? Pamięć. Człowiek żyje tak długo póki trwa pamięć o nim.. Never forget it… (ta część komentarza ocalała reszta się skasowała) (ciąg dalszy poniżej, tak wiem, że za długi, ale piszę co myślę - chciałam napisać jedno słowo, ale nie potrafiłam znaleźć odpowiedniego - wszystkie brzmią pusto... przepraszam)
    Lose my mind

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (dalsza część)
      Nigdy nie powinno pragnąć się cofnąć chwili smutku, płaczu, gdyby nie ona nie widzielibyśmy co to szczęście – radość. W czasie tęsknoty pojawiający się uśmiech.. Żałować, wstydzić się go? Nie.. bo to oznacza, że ktoś cały czas przy Tobie jest, pragnie obetrzeć Twoje łzy, chce abyś pamiętał, że nigdy nie jesteś sam.. Zawsze razem do końca.
      Prawda przydarzyło Ci się wiele trudnych chwil, ale jesteś autorytetem – dzięki Tobie wiem jak żyć. Potrafię jakoś żyć… Uratowałeś mnie… Ehmn… nie ważne.
      Nathan jeszcze niejednokrotnie się potknie, ale on widzi co się dzieje nie jest głupi, wręcz przeciwnie można mu pozazdrościć odwagi. Jest wielki i najlepszy na świecie – nie ma drugiego takiego.. ♥
      Trudno – rozumiem, źle- rozumiem, ale nie zapomnij, że gra cały czas się toczy..
      „W życiu nie chodzi o to, aby je wygrać, ale o to by go nie przegrać..” – tyś mnie tego nauczył i czegoś więcej, o wiele ważniejszego. Dziękuję.
      Trzymajcie się… Bo od Was wiele zależy, Wy tworzycie ten świat.
      Anonim z podpisu
      Lose my mind

      Usuń
  8. Siedzę, wgapiam się w ten dział i tak już od ponad godziny, bo szczerze nie wiem co napisać. Wiem że dla Ciebie jest to bardzo uczuciowe i chyba wszyscy wiedzą czemu... Ale ni o tym powinnam przecież pisać.
    Cytat z książki "Stary człowiek i morze" idealnie tu pasuje.
    Nathan wyraźnie się zmienił i to nie koniecznie na lepsze... Czasami tak bywa. Coś, taka mała rzecz zmienia nasze życie i można by powiedzieć, że stawia je do góry nogami. Wspomnienia, są złe, jednak gnębią nas w tych najgorszych momentach. Nath zaczął z tą żyletką i rani wszystkich do koła włącznie z sobą, to smutne, ale jednak życiowe. Oby tylko nie zrobił coś jeszcze głupszego.
    Tak więc dział jest (brakuje słów żeby to opisać)
    Na prawdę szkoda, że to już koniec, ale taka twoje decyzja. Jednak kocham ten blog, bo on był tym pierwszym Twoim którego czytałam, wiesz taki sentyment. Mam do Ciebie tylko jedną prośbę, jeśli go skończysz nie usuwaj go, bo będę mogła wracać do tak wspaniałej lektury ♥
    Trzymaj się i do kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Widzę, że Lajla się rozpisała, więc nie mam już wątpliwość, że ten wpis jest genialny. Słów mi brak, bo Lajla za dużo zabrała. Więc to wszystko wina Lajli. Ale tak na prawdę nie umiem pisać komentarzy c: Powiem tylko tyle. TRZYMAJ SIĘ.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeju piękny :*.
    Jak napisałeś jest cholernie uczuciowy...
    I szkoda naprawdę szkoda, że to już koniec tego wspaniałego opowiadania :(.
    To przykre, że się tak stoczył...
    Ale szczerze mówiąc nie dziwię się Mu, że tak robił, bo życie stawiało Mu wiele przeszkód...
    Tylko szkoda, że rani przy tym swoich bliskich :(...
    Piękny jest :*.
    A Ty Krystian jesteś geniuszem albo nawet i więcej :*.!
    Jesteś NIEZASTĄPIONY !
    Kocham Ciebie i Twoje Opowiadania <3.!

    Mychaaa ;***

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowny rozdział.
    Jeszcze zaczyna się jednym z moich ukochanych cytatów... Mimo iż "Stary człowiek i morze" jako książka nie przypadła mi do gustu, to cytaty z tego są piękne po prostu. Ale nie o tym miałam mówić...
    Jeśli mam być szczera, to dziwnie czytało mi się z trzecioosobowej perspektywy, bo przyzwyczaiłeś nas do innego pisania. Ale i tak uwielbiam to, jak piszesz ❤
    Jeju, Nathan...
    On przedawkował kokainę! O Boże...
    I w sumie nie wiem, co mam powiedzieć więcej.
    Narkotyki to coś okropnego. Strasznie uzależniają i zmieniają człowieka. Staje się wtedy kimś nieobliczalnym. Wiem, co mówię. Kiedyś chłopak mojej cioci chciał ją zabić, bez powodu. Okazało się, że był ćpunem... W sumie nie wiem, co ma na celu napisanie tego tutaj... Narkotyki to wielkie przekleństwo. Nie łatwo z tym zerwać...
    I to chyba tyle, co mam do powiedzenia.
    Czekam na ciąg dalszy ;)
    Życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Nominowałam cię!
    Więcej na the-tears-stream-down-my-face.blogspot.com.
    xx

    OdpowiedzUsuń