wtorek, 23 kwietnia 2013

XI.

Idę przez pokój, omijam szerokim łukiem brudny stół. Siadam na ciemnozielonym fotelu i przymykam oczy. Gorąco łaskocze moje gardło - niestety chore. Poprawiam szalik i kładę nogi na stoliku.
Siada na ławeczce w ogrodzie i rozgląda się. Jej jasne oczy z rozbawieniem przyglądają się temu niezwykłemu miejscu. Mam ochotę krzyczeć ze szczęścia, ale gryzę się w język i siadam obok niej.
- Nath, dlaczego tu jesteśmy? - pyta i całuje mnie w policzek. 
- Cóż, mam małe pytanie. - mówię nerwowo i przyklękuję na lewym kolanie. Wyciągam granatowe pudełeczko, a w nim schowany pierścionek z lśniącym diamentem. 
- Boże... - uśmiecha się i zasłania usta dłonią.
- Evo, wyjdziesz za mnie?
- Tak... - szepcze i składa na moich spierzchniętych ustach pocałunek, który brzmi jak obietnica. 
Otwieram oczy i uśmiecham się sam do siebie. Zaledwie tydzień temu, nie byłem pewien czy będę na zawsze szczęśliwy. Teraz już wiem. Wiem że będę szczęśliwy.
Wstaję i chwytam ciemną torbę podróżną. Moja taksówka już czeka. Wsiadam do pojazdu, po chwili nasz dom znika mi z oczu. Zegarek w telefonie ukazuje 22.28. Po dziesięciu minutach znajduję się pod szpitalem. Wysiadam, płacę kierowcy i wchodzę do znienawidzonego budynku. Witam się z lekarzem prowadzącym, który ubrany jest w czysto biały kitel lekarski. Przebieram się i kładę na łóżku szpitalnym, za kilka godzin będę miał operację gardła. Po niej rutynowe badania wojskowe.
Nathan James Sykes idzie do wojska.
Uśmiecham się na tę myśl. Śpiewanie to jedno, jednak powołanie to drugie, ważniejsze. W mojej skrzynce odbiorczej jest pełno wiadomości od chłopaków, naściemniałem im że tylko idę na operację gardła. Jak dobrze że są łatwowierni i mi uwierzyli.

Dwa dni później.
- Pan Nathan James Sykes, zapraszam. - woła wysoki, barczysty mężczyzna o oliwkowej cerze i ciemnych oczach. Jego ubiór opina zalety ciała, jednak nie wywołuje na mojej twarzy uśmiechu. Wchodzę do drewnianego gabinetu i siadam na stołku, który wyjątkowo 'wrzyna' mi się w tyłek.
- I...? - pytam z nieukrywaną nadzieją.
- Cóż... Nathanie Sykesie, witam w Królewskiej Armii Brytyjskiej. - uśmiecha się i podaje mi rękę.

___________________________
Krótki, przepraszam.
I tak cudem cokolwiek wyciągnąłem z siebie.
Ten rozdział był napisany dwa tygodnie temu, jednak ostatkami sił go dodaje.
Pa.

6 komentarzy:

  1. Cieszę się, że oddałeś ;D
    Nathan w wojsku.... Aż nie wiem co napisać!
    Jestem tylko ciekawa co będzie dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Łał Nathan w wojsku...będzie nieźle xd cieszę się że dodałeś ten rozdział, bo serio bardzo mi się podoba :) nareszcie wszystko zaczyna się układać. Ciekawi mnie co będzie dalej, więc nie trzymaj mnie dużej w niepewności i dodaj niedługo nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. TEN SYKES W WOJSKU ?
    WOOHOO .
    no spoko :D
    mi to tam się podoba.
    Ale no trochę trudno jest mi wyobrazic jego w wojsku. Tak trochę nie pasuje do tej układanki. ale marzenia ponad wszystko.
    cieszę się, że napisałeś ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. To co, że krótki? Ważne, że dodałeś <3 Bardzo mi się podoba ten rozdział. Myślę, że wojsko jest dobrym rozwiązaniem dla Nath'a i naprawdę dobrze mu to zrobi. Dzięki temu może sobie to wszystko poukłada, a takie doświadczenie z pewnością wzmocni jego psychikę. To chyba tyle o rozdziale. Trzymaj się, słońce. Będzie dobrze, musi być <3 Dziękuję za wszystko. @AddictedToChaz

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju piękny :*.!
    Jak dobrze, że On się Jej oświadczył :*.
    Świetnie wplatujesz prawdziwe zdarzenia w Twoje opowiadania :*.
    Ale czemu On gdzie do wojska ?
    To trochę nie w jego stylu, ale i tak mi się podoba :).
    Ale czy Eva o tym wie ?!
    Czekam na next'a :*.
    Weny !

    @M_Prisoner tzn. Mychaaa ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. Heh... Dobra, profeska.
    Nathan, Nathan, Nathan...
    Oświadczył się! i wreszcie nie ma z tym problemu :)
    Nath wie, że będzie szczęśliwy i świetnie! Skoro wie to będzie do tego dążył. Należy mu się i miło czytać, że jest ogarnięty. Ten czas rozmyślań chyba dobrze mu zrobił. (Chyba, bo Just jest nieprzewidywalny)
    "Nathan James Sykes idzie do wojska." - łał... Śpiewanie to jedno powołanie to drugie. Jak to twoje powołanie i chcesz je spełniać to idź Nathanie proszę bardzo... Na badania ci nikt nie zabroni, a potem się zobaczy. Na łatwowierność ludzi radziłabym uważać - łatwo się można przejechać. Człowiek co innego myśli, a jeszcze co inne mówi... Więc można się na tym pięknie przełożyć. Jak raz podpadniesz nie wyprostujesz się. No i co nie powiedziałeś im (wiem, że piszę na ty, ale chodzi o Natha -> jakoś tak mi się dzisiaj pisze, nie wiem czemu), powiesz jak cię przyjmą do woja... I zostawisz za sobą przeszłość, chcesz proszę bardzo. Nie tak! Jak czujesz, że musisz to idź.
    I dwa dni później...
    Nathan w służbie jej Królewskiej Mości :) Cóż zobaczymy...
    Nie martw się nie tylko ty nie wiesz o co chodzi w tym komie. Jakoś LMM ostatnio ze mnie ucieka :(
    I rzecz, na którą i tak nie odpowiesz... W to już chyba nawet ja przestaje wierzyć, mniejsza. Ale: Co z Tobą?
    Anonim z podpisu
    Lose my mind
    PS.: Nie wiem czemu, ale te komy powyżej (których nie czytałam), same ikonki... Takie dziwne uczucie... Pozytywne... Nie wiem. Pa.

    OdpowiedzUsuń