Czuję się tak, jakby mój najgorszy koszmar się spełniał. W sumie tak jest.
Trzymam jej rękę. Nie chcę puścić, bo boję się że odejdzie. jej serce wolno pracuje, co ma swoje skutki w wyglądzie. Jest blada jak porcelana i ma czerwone niczym pomalowane kredką obręcze wkoło oczu. Mimo tego dla mnie jest piękna. Jest moim aniołem. Nachylam się i całuję ją w chłodny policzek. Przez chwilę mam nadzieję że dzięki temu się obudzi. Niestety. Nie mam już łez. Ostatnie dni spędziłem na płakaniu. Nie wychodziłem z jej sali i nadal nie wychodzę. Chłopaki mnie wspierają, jednak ja nie mam siły. Wielokrotnie ludzie tak mówią, w najgorszych momentach swojego życia. Jednak tak jest dla mnie. Na brzuchu i biodrach nie ma już miejsca na nowe blizny. Tłamszę w sobie smutek i gniew. Gdybym nie poszedł na ten most... Kilka tygodni temu myślałem że zacznę nowe życie. Życie od nowa. A jednak, Bóg ma inne plany co do mnie. Teraz nie myślę o szczęściu, bo szczęścia zaznam tylko przy Evie, a ona umiera. Uratować ją może również transfuzja. Ale ja jej nie mogę oddać krwi i nie wiadomo czy nie umrze na stole operacyjnym. Nie chcemy ryzykować, chociaż na dobro sprawy ryzykować nie chce jej ojciec. Mimo próśb nie zgadza się. Nie rozumiem tego jak on myśli, kocha swoją córkę ale nie chce jej ratować.
Podchodzę do mężczyzny z kruczoczarnymi oczami. Jej ojciec. Kompletnie nie są podobni do siebie.
- Nathan... - wzdycha a ja spuszczam wzrok. Łzy napływają do moich oczu, jednak nie chcę okazywać mu mojej słabości. - Zgadzam się. Niech lekarz wpiszę Evę na listę.
- Dziękuję panu. - odpowiadam i idę do salki lekarskiej. Przekazuję decyzję pana Andrews. Tom kładzie mi rękę na ramieniu i głęboko wpatruje się w moje jasne oczy.
- Bez względu na wszystko jesteśmy z tobą, słyszysz? - pyta a ja kiwam głową.
- Tak.
- Chyba jednak nie. - piorunuje mnie wzrokiem i przytula. Wzdycham i opieram głowę na jego ramieniu. Zamykam oczy, jakbym chciał odpędzić koszmar.
Stukanie starej laski. Otwieram oczy. Znajduję się w pomieszczeniu, o dębowych panelach. Przypomina bibliotekę. Mój dziadek patrzy na mnie, złoty sygnet błyszczy na małym palcu.
- Nathanie... Droga do szczęścia prowadzi przez cierpienie.
- Wiem, dziadku. Zawsze mi to powtarzałeś...
- Wiem że cierpisz. I że wiele wycierpiałeś. Ale nadzieję trzeba mieć do końca, do końca.
Obraz rozmywa się, jakby ktoś pofalował wodę.
Przystawiam do ust szklankę z zimną wodą. Upijam łapczywie i odstawiam na stolik. Mój wzrok przykuwają pół-otwarte oczy Evy...
Tu Konrad, nie Krystian. Jestem jego bratem. Poprosił mnie, przed śpiączką, abym dodał za niego. Żeby was ucieszyć, umilić wam czas.
Tak, Krystian jest w śpiączce. Więcej szczegółów na jego twitterze.
Dziękujemy za wasze modlitwy. Mamy nadzieję że "Kostka" wróci do nas niedługo. xx
Rozdział cudowny. Dziękujmy, że informujesz nas o jego stanie zdrowia. Jestem pewna, że się obudzi. Cały czas się modlę o niego. mimo iż jesteśmy daleko od niego ciałem to sercem i duszą stoimy obok niego i go wspieramy ;) jeszcze raz dziękuję Kondradzie za wszystko. Jestem dobrej myśli xx
OdpowiedzUsuńRozdział, jak zawsze, świetny. <3
OdpowiedzUsuńWierzę, że następny rozdział doda już sam Krystian. Dziękuję Konradzie, za te informacje o jego stanie, za wstawienie tego rozdziału. Dobrze jest mieć takiego brata.
Wierzę, że Krystian wyzdrowieje, tak samo, jak bohaterowie tego bloga. Trzymajcie się i pamiętajcie: wszystko będzie dobrze. :')
Jeju naprawdę przykro mi :(.
OdpowiedzUsuńKrystian modlimy się za Ciebie i oczekujemy powrotu :*.
A tak wgl to:
You are very good troublemaker :*!
Rozdział jest piękny :*.
Dobrze, że Jej ojciec się w końcu zgodził :*.
Neva please come back !
Mam nadzieję, że nie będzie tragicznego końca :*.
Czekam na Twój powrót i na rozdział :*.
Weny !
Mychaaa ;***
To jest świetne! Już nie mogę doczekać się następnego. Krystian wyzdrowieje, wierzę w to z całych sił, trzymajcie się, będzie dobrze. :)
OdpowiedzUsuńPłaczę, czytając ten rozdział. Całym serce wierzę w to, że Krystian wyzdrowieje, że się obudzi, ale mimo to łzy same napływają mi do oczu. Dziękuję Konradzie za to, że dodałeś ten rozdział :) Jest świetny, to dobrze, że ojciec Evy w końcu się zgodził... Czekam na kolejny rozdział, który doda już Krystian.
OdpowiedzUsuńCzuje się teraz jak idiotka, którą jestem. Wow Amerykę odkryłam! Stwierdziłam, że przeczytam ten rozdział i poczekam. Ale zaraz po przeczytaniu palce same lądują na klawiaturze. Wiesz co, Krystian? Ciebie naprawdę warto się słuchać i nie tylko dlatego, że jesteś starszy, masz bloga-władze, czy według własnego przekonania masz zawsze rację. Zresztą jak jej nie masz to i tak na końcu staje na twoim. Ciebie należy słuchać, bo Ty o wszystkim myślisz... Wiem, że pewnie Konrad udusi mnie za te słowa, ale ty wiedziałeś, że zapadniesz w tą głupią śpiączke. Od dłuższego czasu tak myślę, jasnowidzu. Najpierw się żegnałeś, potem stwierdziłeś, że na następny dzień nic nie napiszesz i rzeczywiście tak się stało. Rozdziały, które masz napisane do przodu... Żeby nam się nie nudziło? :) Ten czas bez rozdziału to była tortura, ale i tak najważniejsze żebyś wrócił. Człowiek docenia coś dopiero jak to straci? Pewnie racja. Wstrzymałam działalność anonima, a dzisiaj piszę.. A na tt kłócę się z powietrzem, które później przepraszam (efekt odkrystianowienia). Serio Ninja brakuje Cię. Ten rozdział, który dodał Konrad. Ty napisałeś go do nas. Kurcze... śpisz a pocieszasz.. ;_; Naprawdę Ninja. Tak dziadek ty wiele potrafisz :) Sytuacja Eva jest ciężka, Nathan cały czas przy niej stoi, ona... biała twarz czerwone obwódki oczu... Ojciec zgadza się w końcu na transfuzję. Czemu tak zwlekał? Kwestia religii czy jak? Cały rozdział to oczekiwanie, wiara, niezłomna nadzieja, czekanie za powrotem tej najważniejszej osoby. Heh... Ci ludzie cierpią, ale wiedzą, że Eva powróci. Wiara działa cuda... Eva otwiera oczy... koniec rozdziału. Jak zwykle we właściwym miejscu... Kiedy twoje oczy się otworzą? Wszyscy tam koło ciebie i ci dalej czyli blogi i tt czekają tylko na to.. Wiesz o kartkach, na który pomysł wpadł twój brat? (jakie te zdanie jest bez składni) Napisał, żeby na kartce napisać "Kostka, wierzę w Ciebie". Świetny pomysł. Teraz mi się przypomniało i tak jakby to jest indywidualne, bo tu każdy ja też mówi wierzymy, modlimy, czekamy... Tak ciężko napisać coś od siebie w liczbie pojedynczej... A więc JustxD anonim z podpisu rozwinął się dzięki Tobie, w pewnym sensie spełniłeś jedno z moich marzeń, to dzięki Twoim opowiadanią istnieje, jesteś jedną z nielicznych osób, których nie denerwują moje wywody i długie, puste komentarze, choć często Cię grzecznie mówiąc wkurzam to jednak komentowanie twoich dzieł to wielka przyjemności i ogromny zaszczyt.. Dziękuje, że we mnie uwierzyłeś i chcę żebyś widział, że ja nadal wierzę w Ciebie. Nic się nie zmieniło. Ze zniecierpliwością czekam na dzień kiedy do nas powrócisz i wiem, że ten czas nadejdzie już nie długo.. "Nadzieja umiera ostatnia" to teraz hasło na twitterze, a twoje interakcje są zawalone... Także przeze mnie, więc przepraszam <3 Wielki JustxD powróci wraz z @KrychxD i znów zapanują jego żądy. :) Nie mogę się doczekać. No, właśnie coś mało tu komentarzy, a rozdział jest już opublikowany parę godzin. Musisz coś z tym zrobić^^ Jesteś Kostka? Nie pochwaliłeś się. Pod tyloma imionami jesteś jedną znany, ale na Kostkę bym nigdy nie wpadła. W sumie fajnie - spodobało mi się. :) Ogólnie planowałam wysłać Ci jakąś wiadomość na twoją pocztę, ale przecież anonim z podpisu zamieszcza komentarze. Wiem, że jest to ogólnie dostępny komentarz, ale prawdziwy. (Dziś ktoś mi zwrócił uwagę, że piszę za długie komentarze. Od razu sobie pomyślałam co ty w takim razie masz powiedzieć? Na tym blogu dostałam swojego pierwszego limita i coś wygląda na to, że ten komentarz też będzie musiał zostać rozbity na parę część);).
OdpowiedzUsuńLose my mind (ciąg dalszy poniżej)
(ciąg dalszy)
UsuńZ Konradem można się skomunikować przez tt przynajmniej dziś, bo pierwsze dni to było jak grochem o ścianę. Wcale mu się nie dziwię... Właściwie to Was obu można podziwiać. Za waszą determinację, odwagę, poświęcenie, jesteście świetni <3
Dziękuje Ci za możliwość napisania tego komentarza. Choć chyba mało odnosi się do treści (wiem, że nie umiem pisać), ale chyba może być? Teraz przypomniał mi się początek rozdziału.. Miałem być szczęśliwy z Eva, ale los zgotował mi inną drogę.. Tak, ale Bóg przywrócił ją do życia.
Krystian niejednokrotnie pokazywałeś, że możesz wszystko, jetes nie do powstrzymania, potrafisz więcej niż niejeden człowiek. Pokaż medycynie, gdzie raki zimują! Rodzina Cię potrzebuje, brat który ciągle tam przy Tobie siedzi i wszyscy inni.
Come back, please... Potrafisz.. Tęsknimy.. Brakuje Ciebie i ja też tęsknię...
Anonim z podpisu
Lose my mind
Krystian na pewno wyzdrowieje, wierzę w to i nie mogę się doczekać kiedy do nas wróci.
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się xx
Przyznaję. Komentarz dodaję dopiero teraz, bo nie wiedziałam, co mam w nim napisać. Teraz też nie wiem, ale mniejsza o to... Idę na żywioł, jak zawsze... Znowu napiszę coś głupiego i potem będę tego żałować. Cała ja ;( Dobra, do rzeczy.
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny, jak zwykle ;)
Ale smutny... i to bardzo...
Miałam łzy w oczach jak go czytałam...
Ale lubię smutasy, jest w nich wiele refleksji i cennych aforyzmów ^^
Nie wiem, co jeszcze napisać...
Czekam na Twój powrót, Krystian ;)
Ja też daję późno ale nie miałam głowy do skomentowania.
OdpowiedzUsuńRozdział jest superr *.* Jak zawsze zresztą
Przyśle Ci kiedyś rachunek za chusteczki :P
Czekam na kolejny, który dodasz już ty
Trzymajcie się :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPiszę pierwszy dłuższy komentarz na Twoim blogu, zdarzało mi się to na innych, więc chyba jakoś wyjdzie. Zacznę od tego, że od 2 tygodni mam zły dzień. LMM podała mi twojego bloga, zaczęłam czytać i... cóż oderwać się nie mogę! Chyba słusznie sobie zasłużyłeś na miano "Boga blogów". Sprawiłeś, że przekonałam się do TW, co jest CUDEM. Uratuj Evę! Nie uśmiercaj jej ojca! No i wiem, jak Nathan się czuje. Dobra, reszty nie jestem w stanie napisać. BO DOWIEDZIAŁAM SIĘ, ŻE SIĘ OBUDZIŁEŚ! I o czym tam śniłeś? WENY! I odpoczywaj!
OdpowiedzUsuńI w ogóle jestem roztrzęsiona!
UsuńTak:) Lose my mind wzięło się za marketing xd Takiego bloga było trzeba podać :)
UsuńA właśnie! Obudziłes się! Się cieszę, czyli wracamy do normalności? O ile takie coś kiedykolwiek istniało. :) Nie no super, że jesteś. Ludzie JustxD powrócił! Powrócą jego rządy strzeźcie się wszyscy. xd A i nie wiem co masz tam dalej napisane, ale jeżeli los Eva jest oddzwierciedleniem twojego to ma być happy. Dobrze? Niech mi ktoś zabiera na noc telefon bo piszę głupoty. Nie myślę, ale z drugiej strony kiedy to robię? W życiu nie napisałam mądrego koma - sprawdziłam. Ale dzisiaj wyjątkowo mam wytłumaczenie- się cieszę, że wróciłeś i z tego co dało się zauważyć - psychika ci nie ucierpiała :))) Dobrze, że jesteś.
Do następnego. (Tak wiem przerażam. Następne komy będą pojedyncze i krótsze - postaram się)
I tak wiadomo kto to piszę, ale niech będzie :)
Anonim z podpisu
Lose my mind
Ps Przepraszam za tego i te powyżej komentarze... Tak jakoś nie wiem kto je pisał - no ja, ale są... po prostu dziwne sorry
LMM
(mam za długą nazwę-skrót mi wymyślili na tt, ale i tak korzystam z pełnej)
Lose my mind